(Wpis archiwalny z pierwszej wersji tego bloga. Zostawiam jako ciekawostkę. Czy po około 10 latach znajdziesz w tym wpisie coś dla siebie? Ciekawe!)
Autoalarm
Złe wieści. Wyjący alarm już na nikim nie robi wrażenia, co więcej autoalarm z wiekiem zaczyna szwankować, czujki stają się coraz bardziej zdezelowane, a ich kosztowna wymiana czasem nie przynosi efektu, bo okazuje się, że przyczyna leży w centralce, gdzie od upału puszczają stare chińskie lutowania, itp. Alarm zaczyna żyć swoim życiem, przynosząc jedynie kłopot właścicielowi. W moim starym samochodzie po kilku latach męczenia się - alarm został usunięty. Natomiast zdecydowałem się okleić auto reklamami, o czym pisałem poprzednio. Autoalarmu nie uznaję za warty zastosowania patent zabezpieczający.
Blokada pompy paliwa i różne inne "patenty"
Sprawa jest prosta, w dyskretnym miejscu w samochodzie montujesz włącznik blokujący pompę paliwa, ewentualnie inne kluczowe do odpalenia auta elementy. W poprzednich komentarzach wspomniałem o zabezpieczeniu u znajomego, natomiast skoro auto jest sprzedane mogę napisać coś więcej. W dostawczaku, który to statystycznie mocno interesował złodzieja, należało przed odpaleniem dotknąć jednym palcem gniazda zapalniczki, a drugim palcem kawałka obramowania koło gniazdka. Inaczej auto nie ruszyło. Oczywiście analogicznych patentów na blokadę różnych komponentów jest wiele - a zasada jedna - im bardziej fikuśny, nieprzewidywany oraz szalony patent - tym gorzej złodziejowi rozprawić się z twoim autem.
Niedźwiedź lock - blokada skrzyni biegów
Dość mocno oceniana w rankingach blokada - na tyle, iż niektóre firmy ubezpieczeniowe dają zniżkę na tego typu auta. Jednak jest to dość kosztowny patent, na który złodzieje także mają swój sposób. O ile mi wiadomo potrafią się dobrać do skrzyni biegów od spodu, przeciąć parę rzeczy i następnie zblokować bieg na dwójkę, na której można zarówno ruszyć, jak i w miarę sprawnie dotoczyć się do złodziejskiej "dziupli".
Twój samochód ochroni "Chuck Norris"!
Ten sposób to autorski patent jednego znajomego hurtownika. Wyprawa dość kosztownym, aczkolwiek nieubezpieczonym dostawczakiem, w miejsca gdzie kolegom z branży nieraz ekspresowo ginęły podobne auta wymagała obecności i ochrony samego "Chucka"! Miejscowy "Chuck Norris" o odpowiednio zniechęcającym do bliższego kontaktu wyglądzie zadowalał się sześciopakiem piwa. Na wyposażenie dostawał także kilka butelek na "siku", ponieważ pod żadnym pozorem nie wolno mu było opuszczać zamkniętego samochodu. Dodatkowa opcja na dłuższy wypad to odpowiednia dla herosa przekąska i parę groszy na później...
Życzę Wam bezpiecznych podróży!